3 lipca 1863 r. wybuchł pożar Nowego Wiśnicza. Stało się to w niedzielę 3 lipca. Pożar wybuchł na południowych kresach miasta w domku żydowskim, stojącym koło cmentarza. Wczesnym rankiem wyniosła Żydówka na strych wiadro drewnianych węgli, wypalonych poprzedniego dnia przez któregoś z sąsiadów. Nie zauważyła, że nie wszystkie węgle wygasły już całkowicie, a tymczasem za jakąś godzinę, czy dwie, węgielki się żarzyły, ogień ogarnął cały strych i wydostał się na dach. Na ratunek przybiegli ludzie, ale z tej strony miasta trudno było o wodę. Nagły wiatr niósł snopy iskier w stronę rynku. Drewniane domki przy ulicy Połomskiej łączyły się z sobą dachami: pożar przenosił się łatwo z domu na dom i w ciągu niespełna godziny przedostał się na rynek. Płonęły dachy obu Bóżnic i drewniany dach ratusza, a pożar, ogarniając po kolei wszystkie cztery ściany rynku, posuwał się uliczkami ku krańcom miasta. Kościół był rankiem przepełniony ludźmi, pełno ich było także na kościelnym dziedzińcu, kiedy alarm dotarł do wnętrza świątyni. Wielu ludzi pobiegło w stronę płonących domów, wielu biegło do swoich domostw, żeby ratować własne mienie. Na farze wiśnickiej spalił się nie tylko dach ale w dzwonnicy stopiły się wszystkie dzwony. Całe miasteczko przykryte było jednym kobiercem popiołów ze sterczącymi tu i ówdzie czarnymi osmalonymi belkami. Na miejscu ratusza i obu bóżnic oraz na północnej ścianie rynku, gdzie stał tzw. Pański dom, sterczały jeszcze na pół rozwalone ściany murowanych kamieniczek. Zginęły bezpowrotnie śliczne żydowskie domki, osobliwy zbieg okoliczności sprawił jednak, że właśnie w ostatnich dniach przed pożarem uwiecznił urok tych domków bawiący wtedy w Wiśniczu w gościnie u swoich powinowatych Serafińskich Jan Matejko. To jego rysunki są więc jakby dokumentem historycznym. Bez nich nie można by sobie w pełni wyobrazić piękna starodawnego Wiśnicza.
3 lipca 1910 r. urodziła się Maria Salamon. Pani Maria urodziła się w Ostrawie Śląskiej na terenie ówczesnych Austro – Węgier. Jej rodzice nie mając własnego gospodarstwa wyemigrowali i osiedli w Ostrawie, gdzie ojciec dostał prace jako górnik. Po powrocie do kraju za zarobione pieniądze zakupili pożydowski domek w Nowym Wiśniczu, przy ulicy Kmitów. Pani Maria jako najstarsza z czwórki rodzeństwa szkołę podstawową ukończyła w Nowym Wiśniczu. Po zdobyciu wymarzonego zawodu jakim było krawiectwo i po powrocie do Nowego Wiśnicza szyła dużo dla zamożnych pań. W tym czasie zapisała się do Związku Strzeleckiego, a po ukończeniu kursu została komendantką jednostki „Związku Strzeleckiego – oddział Żeński w Nowym Wiśniczu. Funkcję tę pełniła do 1937 r. Od pierwszego dnia podjęcia działań wojennych w 1939 r. działała jako sanitariuszka, obsługująca punkt dla żołnierzy i uciekinierów u pani Grenik oraz łączniczka z jeńcami wojennymi w Zakładzie Karnym. Od 1 stycznia 1940 r. do 17 stycznia 1945 r. działała w strukturach armii krajowej, jako łączniczka. W 1947 r. założyła w Wiśniczu Koło Gospodyń Wiejskich, z sekcjami: rolna, kulturalną, opieki nad dziećmi i starszymi. W ramach tego koła organizowała kursy kroju i szycia oraz gotowania.
Aktywność Marii Salamon na rzecz społeczności wyrażała się nieustannym zatroskaniem o potrzeby mieszkańców, popartym zawsze aktywnym działaniem chociażby wtedy, gdy zakładano wodociągi czy gazyfikowano Nowy Wiśnicz. W 1970 r. została sołtysem i funkcję tę pełniła przez 19 lat, do końca swojego życia. Odeszła 14 listopada 1989 r.